Wicemistrzowie Polski do końca sezonu będą musieli płacić napastnikowi.
Pożegnanie w nieciekawych nastrojach
Patryk Klimala przychodził do Śląska Wrocław z Hapoelu Beer Sheva z naprawdę dużymi nadziejami. Jego duet z Erikiem Exposito mógłby potencjalnie uczynić atak zespołu najlepszym w lidze. Jednakże oczekiwania to jedno, a rzeczywistość to już oddzielny byt. Srogo przekonali się o tym kibice Śląska, którzy mocno rozczarowali się poziomem gry prezentowanym przez ówczesnego 25-latka. Wiele do życzenia pozostawała też forma Klimali w jednym ze przedsezonowych sparingów, co zakończyło się odesłaniem do rezerw. Jasne było więc, że przyszedł czas na rozstanie. Po kilku tygodniach polski napastnik zdecydował się na kolejny egzotyczny krok w swojej karierze, jakim są przenosiny do Sydney FC.
Połowa pensji
Nie jest żadną tajemnicą, że Klimala zarabiał w Śląsku naprawdę wielkie pieniądze jak na realia Ekstraklasy. To kwota w okolicach 160 000 zł miesięcznie. Piłkarz przeszedł do australijskiego klubu w ramach rocznego wypożyczenia, które zawiera opcję wykupu. Jest to jednak klauzula polegająca na tym, że najpierw to Klimala będzie musiał wyrazić zgodę. Sydney FC nie chciało brać na siebie pełnej pensji Polaka, więc oba kluby doszły do konsensusu. Śląsk ma pokryć około połowy tej gaży, a to oznacza, że wrocławianie do końca sezonu 2024/25 będą musieli przelewać na konto swojego napastnika pieniądze w granicach aż 80 000 złotych miesięcznie.
Źródło: Gazeta Wrocławska