Adam Małysz nie kryje, że jest zaniepokojony początkiem sezonu 2024/25 w wykonaniu polskich skoczków.
Za skoczkami drugi weekend w rywalizacji Pucharu Świata. W sobotę najlepszym z Polaków w Ruce był Aleksander Zniszczoł, który zajął trzynaste miejsce. A po pierwszej serii był tuż za podium. Z kolei w niedzielę w jednoseryjnym konkursie Dawid Kubacki był dziesiąty.
Prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Adam Małysz przyznał, że oczekiwał lepszych wyników na start sezonu.
– Trenerzy zapowiadali mi po Lillehammer, że to, co tam prezentowali zawodnicy, to nie było na co ich stać ani nie pokazywało, w jakiej są kondycji i formie. W Ruce miała być zdecydowana poprawa, ale do końca nie było jej widać. Zwłaszcza w sobotę, poza Olkiem. Ta skocznia jednak rządzi się swoimi prawami. I trudno określić, gdzie jesteśmy – powiedział w rozmowie dla Sport.pl.
– Nie możemy sobie pozwolić, by było tak źle. Daliśmy kadrze to, co mogliśmy. Mają świetnego dyrektora, a wcześniej trenera, Alexa Stoeckla. Ma takie doświadczenie, że powinien sporo pomóc. Jest Maciej Maciusiak, który dużo pracował z tymi zawodnikami. Sprzęt, pieniądze na to wszystko? Dostają to, czego sobie zażyczą – dodał.
Czas na Wisłę
Już w piątek rozpoczyna się weekendowa rywalizacja w Wiśle. O 18.00 ruszą kwalifikacje. Z kolei w sobotę o 15.05 zacznie się konkurs indywidualny. Jaki powinien być cel Polaków?
– Na pewno dwóch naszych zawodników w pierwszej dziesiątce. Wiem, że ich na to stać, a poza tym to nasza skocznia. Znają ją doskonale. Fajnie byłoby, żeby pokazały się tam też nowe twarze – zapowiada Małysz.