Iga Świątek poznała rywalki w tegorocznym turnieju WTA Finals. Polka trafiła do trudnej grupy, ale nie traci optymizmu.
Rywalki Świątek w grupie
Młoda tenisistka rywalizację rozpocznie w czwartek o 21:00 naszego czasu. Pierwszą przeciwniczką będzie Maria Sakkari. W tym roku już dwukrotnie Świątek przegrała z tą zawodniczką. Oprócz tego zmierzy się z Białorusinką Aryną Sabalenką i Hiszpanką Paulą Badosą.
Powód do dumy
- Sam fakt, że znalazłam się w tym turnieju świadczy o tym, że dobrze wykonuję swoją pracę i jest to dla mnie nagroda oraz powód do dumy. Ale szczerze mówiąc, obecność w światowej czołówce, która bardzo mnie cieszy, czasem wydaje mi się jeszcze nieco obca i szalona. Przecież debiutowałam w tourze zaledwie dwa lata temu. Pamiętam dobrze moje sztywne występy w pierwszym sezonie. Wydawało mi się wtedy, że to dla mnie za wysokie progi - podkreśla Świątek.
20-latka ostatnie tygodnie spędziła na przygotowaniach w Arizonie.
- Miałam jednak tylko dwa dni wolnego, a potem wróciłam do treningów. U Bethanie było fajnie, bo - jak to ona - zadbała o dobre warunki treningowe, no i... jedzenie też było bardzo dobre. Najfajniejsze, że po treningach mogłam się zresetować i zobaczyć trochę Ameryki. Byłam np. na meczach NBA w Los Angeles i Phoenix. W LA było trochę sztucznie, bo spora część publiczności to turyści, ale na spotkaniu Suns kibice byli bardzo żywiołowi, dzięki czemu atmosfera była świetna. Podobał mi się Chris Paul i nawet kupiłam sobie jego koszulkę. Nie rozpoczął meczu na 100 procent możliwości, ale w miarę upływu czasu podejmował coraz lepsze decyzje, które pozytywnie wpłynęły na końcowy wynik. Widziałam w tym jakieś podobieństwo do moich sytuacji na korcie - opowiedziała.
Świątek ma też trochę łatwiej w aklimatyzacji. Przebywa z nią nie tylko jej sztab, ale także ojciec - Tomasz.
Po raz ostatni kibice tenisa mogli oglądać Świątek w akcji miesiąc temu, kiedy w Indian Wells dotarła do 1/8 finału i przegrała z Łotyszką Jeleną Ostapenko.
Źródło: Własne/Polska Agencja Prasowa