Los Angeles Lakers zaczęli nowy sezon NBA od trzech zwycięstw.
Niewiadoma
W zeszłym sezonie Los Angeles Lakers zakończyli swoją przygodę w walce o mistrzostwo NBA już na etapie pierwszej rundy play-offów, przegrywając z wyżej notowanymi Denver Nuggets. Wynik ten był oczywiście rozczarowaniem, więc chwilę później poleciały głowy. Główna wina spadła na Darvina Hama - ówczesnego szkoleniowca Jeziorowców. Na jego następcę wybrano J.J. Redicka. 40-latek jeszcze niedawno biegał po parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata, a po zakończeniu kariery postanowił związać swoją przyszłość z trenowaniem.
Lakers zdecydowali się dać mu szansę, co spotkało się z mieszanymi odczuciami, gdyż to dla Redicka dopiero pierwsza praca w roli głównego trenera. Te opinie wzmocniła także przespana wolna agentura, podczas której Lakers nie pozyskali żadnego jakościowego nazwiska. W zasadzie jedynym realnym wzmocnieniem dla tego zespołu okazał się być Dalton Knecht, czyli debiutant wybrany z 17. wyborem w tegorocznym drafcie. Drużyna z Los Angeles wchodziła więc w sezon z dużą liczbą niewiadomych.
Powiew świeżości
Los Angeles Lakers zaczęli jednak sezon bardzo dobrze. Po pierwszym tygodniu rozgrywek utożsamiają się bilansem 3-0, a terminarz zdecydowanie im nie sprzyjał. Zespół z Miasta Aniołów mierzył się z Minnesotą Timberwolves, Phoenix Suns oraz Sacramento Kings, czyli drużynami aspirującymi do gry o najwyższe cele. Jeziorowcy w tych spotkaniach pokazali się z dobrej strony. Postęp był zwłaszcza zauważalny po ofensywnej stronie parkietu, gdzie Redick wprowadził do gry więcej ruchu i przemieszczania piłki. Większa uwaga skupia się na Anthonym Davisie, który stanowi niejako rolę "ofensywnego hubu" dla swoich kolegów z drużyny.
To sprawiło, że LeBron James nie musiał w tych meczach brać często gry na swoje barki. Nie oznacza to jednak, że tego nie zrobił, ponieważ w czwartej kwarcie starcia z Sacramento Kings legendarny koszykarz zdobył ponad 15 punktów (na 100% skuteczności z gry), 5 zbiórek oraz 5 asyst. To pierwszy taki przypadek w historii NBA, a mówimy tu w końcu o niemal 40-letnim zawodniku, dla którego jest to już 22 sezon w karierze. Z pozytywnej strony pokazywali się również m.in. Austin Reaves, Rui Hachimura czy wspomniany Knecht. Wydają się oni być kolejnymi beneficjentami nowego systemu gry, ale czy tak rzeczywiście będzie w perspektywie długoterminowej, to tylko czas da odpowiedź. Sezon NBA jest długi, ale na ten moment widać sporą poprawę w grze Lakers, którzy już jutro o godzinie 03:00 podejmą Phoenix Suns w kolejnym spotkaniu.