Iga Świątek awansowała do 1/8 finału turnieju WTA 1000 na twardych kortach w Indian Wells.
W trzeciej rundzie liderka rankingu tenisistek pokonała - po trwającym ponad dwie godziny meczu - Kanadyjkę Biancę Andreescu 6:3, 7:6 (7-1).
Na otwarcie Świątek, która w maju skończy 22 lata, miała wolny los, a w drugiej rundzie gładko wygrała 6:0, 6:1 z Amerykanką Claire Liu. Jej kolejną rywalką będzie Brytyjka Emma Raducanu.
Wynik był bardzo na styku
Świątek skomentowała przebieg meczu po ostatniej piłce.
- To był mecz, w którym wynik był bardzo na styku i naprawdę się cieszę, że go rozegrałam, bo teraz wiem, jak mogę sobie radzić w takich sytuacjach po kilku podobnych spotkaniach. Myślę, że obie zagrałyśmy dobrze. Cieszę się, że w najważniejszych momentach ja byłam bardziej solidna - powiedziała raszynianka.
- Myślę, że to, co ona robi inaczej niż pozostałe zawodniczki, to jak zmienia rytm przy irytujących wysokich piłkach. To najtrudniejsze moim zdaniem. Wydaje się, że można grać przeciwko niej agresywnie, ale z drugiej strony ona naprawdę dobrze broni i czasami uderza slice'y, które są zdradliwe. Trzeba być na to gotowym - oceniła liderka światowego rankingu na konferencji prasowej.
- W trakcie meczu nie zastanawiałam się nad tym, że wynik jest na styku. Przed turniejem pomyślałam sobie, że miło byłoby przeżyć kilka stresujących momentów i je przezwyciężyć. W trakcie całego spotkania starałam się jednak mieć dobre nastawienie i mądrze podchodzić do tego, co funkcjonuje, a co nie. Chciałam też trochę skorzystać z pomocy mojego sztabu, ponieważ rozmowy z nim są tutaj dozwolone, a mojego trenera nie było ani w Dausze, ani w Dubaju. Pomyślałam, że pokaże mi inną perspektywę - dodała.