
Polak musiał przedwcześnie zakończyć mecz z Los Angeles Lakers.
Bez niespodzianek
Dzisiejszej nocy San Antonio Spurs mierzyli się w meczu wyjazdowym z Los Angeles Lakers. Spotkanie oczywiście nie należało do najłatwiejszych. Ekipa z Teksasu musi sobie radzić do końca sezonu bez dwóch największych gwiazd - Victora Wembanyamy oraz De'Aarona Foxa. Lakers - mimo że bez obecności LeBrona Jamesa i Ruiego Hachimury - byli jednoznacznymi faworytami tego starcia i to ostatecznie oni bez większych problemów pokonali swoich rywali wynikiem 125:109. Jednakże w środku czwartej kwarty doszło do pewnego incydentu z... Jeremym Sochanem.
Wytrącony z równowagi
Polski koszykarz próbował atakować kosz Lakers, ale spokoju nie dawał mu jeden z najlepszych defensorów Jeziorówców Jarred Vanderbilt. Zawodnik Lakers grał mocno fizycznie i co chwilę popychał lekko Sochana, co wytrąciło go z równowagi. 21-latkowi puściły nerwy i rzucił piłką w rywala, który nie pozostał dłużny i natychmiast doskoczył do Polaka, którego mocniej popchnął. Potem doszło do szarpaniny i przepychanek między graczami, których rozdzielali nie tylko sędziowie, ale też trenerzy i inni koszykarze. Rozjemcy tego starcia nie okazali litości i wręczyli Jeremy'emu oraz Jarredowi po faulu technicznym, co równało się wyrzuceniem z boiska. Sochan finalnie zanotował 15 punktów (7/9 z gry), trzy zbiórki oraz asystę. San Antonio Spurs zajmują 13. miejsce w Konferencji Zachodniej, mając bilans 28-39, który daje im nikłe szanse na grę w fazie play-in.