Henryk Kasperczak ostro ocenił to, co dzieje się przy okazji wyboru nowego selekcjonera reprezentacji Polski.
To szopka
31 stycznia mamy poznać następcę Paulo Sousy. Nieco ponad miesiąc po odejściu Portugalczuka. Przez ten czas padało dużo nazwisk, było kilka zwrotów akcji. Gdy wydawało się, że faworytem do ponownej pracy z Robertem Lewandowskim i spółką jest Adam Nawałka, to bardzo realna stała się opcja Andriya Shevchenki. Ale ten nadal nie rozwiązał sprawy kontraktu z Genoą, a czasu coraz mniej. W tle też mówi się po cichu o Janie Urbanie z Górniku Zabrze. Do barażowych meczów na Mundial pozostały dwa miesiące.
- Jeśli miałby to być Szewczenko, to trzeba poczekać, a załatwi swoje sprawy z Genuą. Przypuszczam, że nie dostał on jeszcze oficjalnego pisma, że został zwolniony z tego klubu i dlatego to się przeciąga. Sprawy mogą się skomplikować, a czas ucieka - zwrócił uwagę Kasperczak, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
- Wydaje mi się, że najpoważniejszym kandydatem do pracy z reprezentacją był Marcel Koller, ale Szwajcar ostatecznie odmówił. Teraz Kulesza chce pokazać, że wskaże swojego kandydata, że nie będzie powielał pomysłu Bońka z Nawałką. Sprawa się przeciąga, wszyscy o tym dyskutują. Jak czasami analizuję to z boku, śmiać mi się chce. Zrobiła się z tego szopka, typowa polska szopka - stwierdził ostro były piłkarz i doświadczony szkoleniowiec.