Koronawirus i zawieszenie rozgrywek sprawia, że kluby sportowe notują olbrzymie straty. Część zawodników zgodziła się na obniżenie swoich zarobków, ale nie wszyscy, a poza tym to i tak nie rozwiązuje wszystkich problemów. Jerzy Dudek nie ma wątpliwości, że problemy dotkną wszystkich, również gigantów.
Przerwa w rozgrywkach piłkarskich w większości europejskich lig trwa już prawie miesiąc. Kluby nie notują zysków, zagrożone są również wypłaty transzy za prawa do transmisji, co powoduje olbrzymie problemy. Każdy szuka więc oszczędności. W niektórych zespołach piłkarze zgodzili się na obniżenie pensji, ale to i tak tylko kropla w morzu potrzeb.
“Z jednej strony mamy prezesów, którzy głośno krzyczą, by piłkarze rezygnowali z kasy, chociaż wcześniej regularnie unikali płacenia pensji na czas, a zawodnicy musieli odprowadzić podatki od wystawianych faktur. Z drugiej mamy piłkarzy, którzy chcą otrzymywać całość wynagrodzeń, choć nic nie robią. Bo, nie oszukujmy się, podobny trening jak oni w ostatnich tygodniach wykonuję pewnie i ja, piłkarski emeryt” - pisze Jerzy Dudek w swoim cotygodniowym felietonie dla “Przeglądu Sportowego”.
Były reprezentant Polski uważa, że środowisko piłkarski w tym trudnym momencie powinno wykazać się solidarnością i obrać wspólne stanowisko. W wielu klubach zwolnionych zostało już sporo pracowników administracyjnych i innych działów. W Legii Warszawa pracę straciło aż 40 osób.
Na całym świecie problemy mają nie tylko mniejsze kluby, ale również te potężne, gdzie koszty są bardzo wysokie. W przyszłości kluczowa może okazać się praca z młodzieżą. - Problemy dotkną wszystkich. Najmniej ucierpią ekipy mające świetne akademie, bo w trudnych czasach zwykle sięga się po młodzież. Ale, jak widzimy np. po Barcelonie, w wielkim futbolu też pojawiają się kłopoty z płynnością finansową. Wiadomo – duże wydatki, duże problemy. I, choć nie wyobrażam sobie sytuacji, że któryś z gigantów ogłasza upadłość, to dla nich to też będzie poważny test, a wcześniejsze kłopoty okażą się błahe. To samo można powiedzieć o klubach z niższych lig, mających właścicieli w osobach prywatnych, których majątek też może ucierpieć z powodu epidemii. Łatanie dziur w świecie futbolu potrwa latami, ale dobrze, że nasze władze (PZPN i ministerstwo sportu) przynajmniej próbują wyciągać do świata piłki pomocną dłoń” - dodał Jerzy Dudek.
Źródło: Przegląd Sportowy