

Polska pokonała w sobotę San Marino 5:0. Uhonorowany w trakcie meczu został Łukasz Fabiański, który zakończył reprezentacyjną karierę.
Mecz bez historii
Wiadomo było, że Polacy są faworytami spotkania. Kwestią była ilość strzelonych goli i przetestowanie odpowiednich rozwiązań. Paulo Sousa tym razem pozwolił sobie na spore roszady w defensywie. Ku zaskoczeniu ekspertom - postawił też na Przemysława Płachetę, który nie gra regularnie w Anglii.
Polska wygrała 5:0. Tym razem bez trafienia Roberta Lewandowskiego. Na listę strzelców wpisali się Karol Świderski (10-głową), Tomasz Kędziora (50), Adam Buksa (84) i Krzysztof Piątek (90+1). Po za tym padła bramka samobójcza.
Pożegnanie Fabiańskiego
Już wcześniej było bowiem wiadomo, że w sobotni wieczór Fabiański pożegna się oficjalnie z kadrą narodową. 36-latek otrzymał specjalną paterę i został zmieniony w 57. minucie. Wszystko to oczywiście symboliczne - w związku z faktem iż po raz 57 zagrał w reprezentacji.
Niespodzianki od kolegów
To nie wszystko, bo okazało się, że sami kadrowicze też przygotowali mu coś od siebie.
- Wyświetlono mi film z wypowiedziami zawodników, niektóre na poważnie, niektóre z żartem. Jak się film skończył, wszyscy zaczęli bić brawo, odwróciłem się przez prawe ramię, a tam była moja żona, syn, rodzice i to mnie wybiło z nastawienia profesjonalnego przed meczem. Byłem w szoku, gdy ich zobaczyłem. To było coś wspaniałego, nigdy tego nie zapomnę - mówił w wywiadzie dla TVP po meczu.
- Cały splendor związany z reprezentowaniem kraju jest niesamowity i nie można tego z niczym porównać. Przeżyłem wiele wspaniałych chwil, poznałem wielu wspaniałych ludzi, nawiązałem niesamowite relacje i właśnie to jest dla mnie na pierwszym miejscu. Nie same mecze, choć może źle to brzmi, ale przebywanie w tej grupie było dla mnie najważniejsze - dodał.
Reprezentacja Polski Piłka nożna Reprezentacja polski San marino łukasz fabiański