Rok 2024 to zdecydowanie najlepszy sezon w wykonaniu Magdaleny Fręch.
Trenet Fręch: To jest proces
Polska zawodniczka ma 26 lat. Jednak dopiero ostatnio widać jej naprawdę duży rozwój. Jeszcze niedawno była ledwie w top 300, a teraz weszła do czołowej trzydziestki. W tym roku wygrała między innymi turniej w Guadalajarze. A w czeskiej Pradze grała w finale z Magdą Linette.
Rozwój Fręch w rozmowie dla "Interii" ocenił jej trener.
– W przypadku Magdaleny to jest proces. Dojście do pewnego, nazwijmy to, mistrzowskiego poziomu musi zająć więcej czasu, jeżeli nie ma się warunków fizycznych, które umożliwiałyby szybszą drogę. To musi być proces i robimy wszystko, żeby się rozwijała i robiła postępy – komentuje jej trener, Andrzej Kobierski.
Przyznaje, że w tym roku Magda zrobiła bardzo duży skok.
– Jeśli chodzi o ten rok, to ważnym momentem był występ na Australian Open. Znalazła się w gronie szesnastu najlepszych tenisistek na świecie. Potem formę potwierdziła w Dubaju, gdzie minimalnie uległa Jelenie Rybakinie, która wtedy była w świetnej dyspozycji. Wtedy zawodniczka już inaczej myśli. Widzi i czuje, że może rywalizować z najlepszymi. Potem trochę niepotrzebnie i na siłę polecieliśmy na turnieje w Stanach Zjednoczonych – przyznaje Kobierski.
– Psychika jest bardzo ważna. Tenis to "mental game". Zawodniczki w czołówce grają na podobnym poziomie, a o wygranych decydują niuanse, lepiej podejmowane decyzje w trakcie meczu. Czasem Magdalena wie, że nie przegra, nawet jak będzie grała trochę gorszy tenis. Tak właśnie było w Guadalajarze zdaje się, że w meczu z Ashlyn Krueger. W drugim secie mówiła mi, że nie czuje piłki, a i tak wygrała. To wielki sukces. Ile Polek czy Polaków, albo nie, ile tenisistek wygrywa turnieje WTA 500? To jest bardzo nieliczne grono. Dlatego ten sukces Magdy trzeba docenić – dodaje.
W poniedziałek Fręch rozpoczyna rywalizację w chińskim Wuhan.