Zespół Jalena Rose'a, w którym znalazł się Jeremy Sochan, wygrał turniej Rising Stars.
Na ostatnią chwilę
Dzisiaj w nocy polskiego czasu rozpoczął się tegoroczny Weekend Gwiazd NBA, który został zainaugurowany przez mecz celebrytów. Jednak najciekawszym wydarzeniem pierwszego dnia był z pewnością krótki turniej Rising Stars. W nim zmierzyli się debiutanci, drugoroczniacy, a także wyróżniający się zawodnicy G-League, która jest filią dla najlepszej koszykarskiej ligi świata. Początkowo w Indianapolis miało zabraknąć Jeremy'ego Sochana, ale ostatecznie został dowołany w zastępstwie za kontuzjowanego Shaedona Sharpe'a z Portland Trail Blazers.
Zwycięstwo
Polski koszykarz znalazł się w drużynie prowadzonej przez Jalena Rose'a, czyli byłego zawodnika NBA w latach 1994-2007, który występował dla takich drużyn jak Indiana Pacers, Toronto Raptors, Denver Nuggets czy Chicago Bulls. Sochan dołączył więc do Cheta Holmgrena (rywalizującego z Wembanyamą o nagrodę najlepszego debiutanta tego sezonu), Bennedicta Mathurina, Jalena Williamsa, Walkera Kesslera, Derecka Lively'ego II oraz Jordana Hawkinsa. W półfinale zmierzyli się oni z ekipą prowadzoną przez Tamikę Catchings (była gwiazda WNBA) i wygrali to starcie 40:35. Aż 18 z tych 40 punktów zdobył Mathurin, który od pierwszych minut pokazywał, że chce zdobyć statuetkę MVP.
Jak zarobić a się nie narobić?
W finale drużyna Rose'a bez żadnych problemów pokonała 26:13 z Team Detlef, w którym znajdowali się gracze głównie grający w G-League. Tym razem najlepiej punktującym graczem zwycięzców był center Mavericks Dereck Lively II (6 oczek). MVP turnieju Rising Stars został wybrany jednak zawodnik Indiany Pacers Bennedict Mathurin. A jak poradził sobie Sochan? Tutaj najlepiej pasuje pytanie: "Jak zarobić a się nie narobić?". Jeremy zainkasował na swoje konto 25 000 dolarów i sam przyznał, że to najłatwiej zarobione pieniądze w jego życiu. Dlaczego? Polak na przestrzeni dwóch meczów zagrał tylko 10 minut i nie zdobył ani jednego punktu, asysty, przechwytu czy bloku. Oddał z gry tylko dwa rzuty, które nie trafił. To się nazywa życie! Weekend Gwiazd będzie trwał jeszcze przez dwa dni, a czekają nas jeszcze m.in. konkurs trójek, konkurs wsadów czy chociażby główny mecz All-Starów.